Wiele lat temu, jako dziecko, spędzałem wakacje w Tylmanowej i Krościenku nad Dunajcem, gdzie służyłem jako ministrant w miejscowym kościele. Po latach postanowiłem zabrać moje dzieci na rowerową wyprawę po szczytach Pienin. Z czasem dzieci mi to wybaczyły. Od tego pamiętnego wyjazdu zaczęliśmy regularnie odwiedzać Szczawnicę całą rodziną. Dziś dzieci przyjeżdżają tu też niezależnie – ze znajomymi i rodzinami. To nasz ukochany zakątek świata, z którym związaliśmy się kilka dekad temu. Spędzaliśmy tu Święta, urodziny, Sylwestry i zwykłe dni. Agata uczyła się jeździć na nartach na Palenicy, Paweł złamał snowboard w Tatrzańskiej Łomnicy, a Jakub zamontował internet, by móc grać w gry online. Pewnego razu dzieci przyjechały na urodziny mamy i niespodziewanie dołączyły do niej przy stoliku w Muzycznej Owczarni, sprawiając jej dużą radość. Przez te lata wiele się wydarzyło – zmieniały się nasze życia i plany – ale emocjonalnie jesteśmy wszyscy związani z tym miejscem na zawsze. Każdy z nas mieszka w innym miejscu na świecie i podąża własnymi ścieżkami, ale wszyscy spotykamy się w Szczawnicy – tak jak kilka dekad temu.